Główna » Artykuły » Sekcja Seniorzy |
Orzeł Piątkowsko - GKS Ksawerów 2:3
Skład Orła:
Szczegodziński - P. Drewniak, P. Kłucjasz, P. Załoga, D. Zych - Ł. Tyczyński, M. Jakubowski, K. Kita, Z. Witkowski - D. Kozłewski, R. Kłucjasz. Na zmiany: Ł. Wiśniewski, Ł. Barski, A. Sosin, A. Załoga
W kolejnym meczy łódzkiej klasy A gr. I rozegranym w Piątkowisku, miejscowy Orzeł uległ drużynie z Ksawerowa 2:3. Na początku warto nadmienić, że wyjątkowo to nie piłkarze byli bohaterami tego zaciętego pojedynku, jednak szczegóły później.
Początek meczu nie zapowiadał dużej ilości emocji, piłkarze obu drużyn nie potrafili przez kilkanaście minut stworzyć składnej akcji, która mogłaby zagrozić któremuś z bramkarzy, do tego wszystkiego mecz prowadził "sędzia", któremu bardzo dalego do tak istotnego tytułu. Do około 20 minuty mecz toczony był w jednostajnym tempie, aż do momentu kiedy z lewej strony dośrodkował Malinowski, a oślepionego słońcem bramkarza Orła pokonał głową Jędras. Od tego momentu, aż do końca spotkania emocji na boisku i poza nim nie brakowało. Orzeł, zdenerwowany utratą bramki, zaatakował i kilka minut później Witkowski z umieścił piłkę w siatce gości - było to już jego 4 bramka w tym sezonie - popularny "Czarny" jak wino, im starszy tym lepszy. Wydawać by się mogło, że gospodarze po wyrównaniu stanu meczu, jeszcze bardziej się rozkręcą, ponieważ już chwile później piłkę do bramki GKS-u wpakował głową Kozłewski, jednak w tej sytuacji sędzia boczny podniósł chorągiewkę i odgwizdano pozycję spaloną. Kiedy kibice Orła zacierali ręcę, z uwagi na lepszą grę swoich zawodników, po jednym z rzutów rożnych drużyny gości to oni ponownie objęli prowadzenie, piłkę zagraną mocno na wysokości głowy uderzył jeden z zawodników GKS-u, a ta zatrzepotała w bramce Orła. W tym przypadku, Orzeł również zareagował pozytywnie i już kilka minut później Kozłewski prostopadle zagrał w pole karne do R. Kłucjasz, a ten strzałem w długi róg nie dał szans bramkarzowi. W tej części gry odnotować jeszcze należy strzało-wrzutkę Tyczyńskiego, która trafiła w spojenie słupka z poprzeczką bramki przyjezdznych. Do przerwy już nic się nie zmieniło, co zapowiadało wiele emocji w drugiej połowie spotkania, gdyż pierwsza połowa była bardzo ciekawa.
Kolejna część gry rozpoczęła się dosyć spokojnie i wydawało się, że to Orzeł jest bliższy stworzenia sobie sytuacji. Jednak "sędzia" spotkania miał inne plany. Około 55 minuty faulowany przed polem karnym był Witkowski, co widzieli wszyscy oprócz "pana (zwrot znów zdecydowanie na wyrost) z gwizdkiem", który puścił grę, a zagotowany wspomnianym faktem Kozłewski postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i ostrym wślizgiem potraktował obrońcę GKS-u, co już nie uszło uwadzę "dobrze widzącemu" przedstawicielowi sprawiedliwości na boisku, który bez wachania wyjął czerwony kartonik. Nie było to jedyne osłabienie Orła, który nie dosyć, że stracił "Koziołka" to jeszcze Witkowskiego, którego zniesiono z boiska, za "jak najbardziej czyste" zagranie obrońcy. Od tego momentu na boisku nie było już 22 bohaterów, każdą akcję kaleczył "sędzia". Kilka minut później odgwizdał karnego dla drużyny godpodarzy, po czym pod naciskiem piłkarzy Orła i konsultacji z sędzią bocznym zamienił na rzut wolny, oddalony około 1,5 metra od lini pola karnego... . Wydawać by się mogło, że Orzeł będzie chciał dowieźć wynik do końca, jednak wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Podrażnieni poziomem sędziowania (jego brakiem!) atakowali, jednak strzały Kity nie znalazły drogi do bramki - najpierw z lini bramkowej drużyny gości piłkę wybił obrońca, a chwile później Kamil trafił w słupek. Pecha miał również Mateusz Jakubowski, który po mocnym strzale z rzutu wolnego "obił" w poprzeczkę. Goście, mimo gry w przewadze, skupiali sie na grze z kontry. Po jednym z takich wyjść napastnik GKS-u faulował obrońcę Orła, za co został nagrodzony rzutem wolnym... dla swojej drużyny. Piłka po strzale egzekutora stałego fragmentu gry spadła na 11 metr pola karnego gospodarzy, gdzie był ustawiony kapitan przyjezdnych, który przytomnym strzałem pokonał Szczegodzińskiego.
Do końca meczu już nic się nie zmieniło, zarówno jeżeli chodzi o wyniki jak i pracę "sędziego", którego decyzję były na poziomie 10 - letniego dziecka, próbującego nauczyć się gry w Fifę na Playstation. Szkoda, straconych punktów, bo gdyby mecz zakończył się remisem, obie drużyny pewnie zeszłyby zadowolone z boiska.
Szkoda, czerwonej kartki Kozłewskiego, która zdecydowanie była niepotrzebna, szkoda obitych słupków przez drużynę gospodarzy, szkoda haniebnej pracy "sędziego", tego ostatniego najbardziej, ponieważ skrzywdził nie tylko zawodników, ale przede wszystkim kibiców, którzy w pokaźniej liczbie zjawili się na stadionie Orła.
| |
Wyświetleń: 782 | |
Liczba wszystkich komentarzy: 0 | |